Angielski czy pięć kociąt perskich z rodowodem?

Angielski czy pięć kociąt perskich z rodowodem?

7.380 zł – tyle trzeba zapłacić za kurs języka angielskiego, aby nic nie umiejąc ukończyć poziom C1, który w rozumieniu Rady Europy oznacza m.in. umiejętność formułowania wypowiedzi płynnie, spontanicznie w kontaktach towarzyskich, społecznych, edukacyjnych bądź zawodowych., bez większego trudu odnajdując właściwe sformułowania. 

Cóż, kwota niemała, więc trzeba dokładnie zbadać argumenty za i przeciw. Zwróć uwagę, jakie musisz ponieść wyrzeczenia z tym związane. Zacznijmy od finansów. Zamiast kursu angielskiego za 7.380 zł mógłbyś też kupić:
– ośmioletniego fiata Pandę;
– 14-dniowy pobyt w czterogwiazdkowym hotelu all inclusive na Malcie z osobą towarzyszącą;
– trzy i pół nowego iPhone’a;
– trzy semestry studiów na filologii angielskiej w trybie niestacjonarnym;
– 1.230 gofrów z bitą śmietaną i owocami; 
– pięć kociąt perskich z rodowodem.

Decydując się wydać pieniądze na kurs angielskiego musisz zatem rozważyć, czy powyżej zaproponowane zakupy nie będą dla Ciebie bardziej atrakcyjne, co oczywiście jest sprawą indywidualną.

Jednak koszt finansowy to nie wszystko. Uczestnictwo w kursie to także czas, który będziesz musiał poświęcić na naukę i dojazdy. Podana cena dotyczy standardowego kursu dwa razy w tygodniu, abyś miał pewność, że zrealizujesz materiał. Każdy poziom obejmuje 120 h lekcyjnych i trwa rok. Proponujemy przygotowanie do C1 rozłożyć na sześć lat (poziomy: A1, A2, B1, B2, B2+, C1). Dodatkowo powinieneś odrabiać prace domowe, na które średnio poświęcisz 30 minut przed każdymi zajęciami. Jeśli nie mieszkasz akurat w sąsiedztwie Szkoły, to stracisz trochę czasu na dojazdy. Zakładamy, że na przejazdy z Widzewa lub z Retkini i z powortem poświęcisz każdorazowo 60 minut. Liczymy: 120 h lekcyjnych = 90 godzin zegarowych + 30 godzin na prace domowe + 60 godzin na dojazdy daje 180 godzin w roku i 1080 godzin dla całego kursu od zera do C1. Niby w sumie tylko 45 dni, ale problem polega na tym, że te godziny trzeba rozłożyć na 6 lat, aby dały zamierzony efekt. 

To teraz zastanów się, czy nie będzie dla Ciebie bardziej korzystne wykorzystanie tego czasu na:
– obejrzenie 864 odcinków X-Factor;
– pięćdziesiąt przejazdów na trasie Łódź – Kołobrzeg i z powrotem;
– godzinną drzemkę popołudniową codziennie przez trzy lata.

Jeśli udało Ci się zaakceptować cenę oraz stratę czasu, to jeszcze przed Tobą trzecie ważne wyrzeczenie. Jest nim wysiłek intelektualny. To prawdopodobnie powód, dla którego nie wszyscy mają ochotę swobodnie komunikować się po angielsku. Trudno ocenić skalę wysiłku, gdyż dla jednych będzie on przyjemnością a dla mniej utalentowanych lingwistycznie wiązać się będzie z pamięciowym opanowaniem materiału. Przyjmijmy bardziej pesymistyczny scenariusz i załóżmy (nie obrażaj się), że nie masz talentu do nauki języków. 

Przyjmuje się, że aby mówić swobodnie musisz opanować około 12.000 słów. Gdybyś spisał te słowa ciurkiem czcionką 12 z odstępem 1,5 linii powinny się zmieścić na 50 stronach. Zapytany o dowolne słowo wymienione na tych 50 stronach – powinieneś znać jego znaczenie. Albo inaczej: to tak jakbyś umiał powiedzieć jak nazywa się każdy mieszkaniec Koluszek spoglądając na jego twarz.

Powyżej staraliśmy się stworzyć wyobrażenie ceny, czasu i wysiłku, z którym musisz się liczyć, abyś mógł mówić po angielsku. Jeśli jesteś w stanie to zaakceptować, to na koniec jeszcze jedna, dość przykra wiadomość: nie wystarczy się nauczyć, żeby umieć. Ten proces trwa całe życie. Tu jednak mamy coś, co może Cię ucieszyć. Bo w utrzymywaniu kontaktu z językiem pomoże Ci zarówno pobyt w czterogwiazdkowym hotelu all inclusive na Malcie z osobą towarzyszącą, jak i obejrzenie 864 odcinków X-Factor (w wersji angielskiej), a nawet monologi do pięciu perskich kociąt z rodowodem. 

Copyright © 2001-2017 EuroDialog. All rights reserved.

Comments are closed.
Skip to content